Sukces – zjawisko, które jednych fascynuje, a innych frustruje. Czasem patrzymy na czyjeś osiągnięcia i myślimy: „Ale ma szczęście!”. Ktoś wygrał fortunę w totolotka albo zgarnął główną wygraną, grając w Polskie Bizzo Casino, i od razu pada komentarz, że spadła mu manna z nieba. Z kolei inna osoba latami pracuje na swój sukces zawodowy czy artystyczny. Czy to wyłącznie efekt talentu i ciężkiej pracy, czy może wciąż potrzebny był łut szczęścia, by znalazła się w odpowiednim miejscu i czasie? Spróbujmy przeanalizować, co tak naprawdę pcha ludzi na szczyt – szczęśliwy traf czy wytrwała praca.
Łut szczęścia – przypadek, który zmienia wszystko
Nie da się ukryć, że przypadek odgrywa w życiu sporą rolę. Urodzenie w określonym kraju i rodzinie, napotkani na drodze ludzie, a nieraz czysty zbieg okoliczności – to wszystko może skierować naszą ścieżkę w nieoczekiwanym kierunku. Czasem jeden telefon, spotkanie czy nawet rzut monetą może zadecydować o tym, że czyjaś kariera wystrzeliła.
Przykłady? Choćby odkrycie aktora „na ulicy” przez reżysera szukającego nowej twarzy, albo genialny wynalazek powstały trochę przez pomyłkę. Również w biznesie bywa, że pierwszy duży klient trafia się niejako przypadkiem – i od tego zaczyna się pasmo sukcesów firmy. Nie mówimy tu tylko o szczęściu w grach losowych, ale o tym życiowym farcie, który czasem spada jak grom z jasnego nieba. Każdy z nas zna historię kogoś, kto „był we właściwym miejscu o właściwym czasie” i dzięki temu osiągnął coś wielkiego.
Talent i ciężka praca – solidne fundamenty sukcesu
Z drugiej strony, trudno oczekiwać sukcesów bez wysiłku i umiejętności. Nawet jeśli szczęście zapuka do drzwi, co z tego, jeśli nie będziemy gotowi z niego skorzystać? Utalentowani sportowcy, muzycy czy naukowcy poświęcają tysiące godzin na szlifowanie swoich zdolności. Michael Jordan mawiał, że oddał w życiu dziesiątki tysięcy rzutów, zanim stał się najlepszy – i nie ma w tym przesady.
Systematyczna praca buduje kompetencje i pewność siebie. Ktoś, kto ciężko pracuje, częściej tworzy okazje do sukcesu: zgłasza się do nowych projektów, uczy się na błędach, próbuje ponownie po porażkach. Tacy ludzie sami stawiają się w sytuacjach, gdzie szczęście ma szansę ich znaleźć. Bo jeśli nie wyślesz nigdzie swojego CV, to nawet przypadkiem nikt cię nie zatrudni – prawda?
Gdy przygotowanie spotyka okazję
Najciekawsze jest to, że obie te siły często działają razem. Popularne powiedzenie głosi, że „szczęście sprzyja lepiej przygotowanym”. Można je rozumieć tak: okazje pojawiają się nieustannie, ale skorzystają z nich ci, którzy są na to gotowi. Wyobraź sobie, że poznajesz wpływową osobę z branży. Jeśli masz kompetencje i coś do pokazania, przypadkowe spotkanie może przerodzić się w życiową szansę. Jeśli nie – nawet nie zauważysz, że właśnie minęło cię coś ważnego.
Dlatego warto pielęgnować swoje talenty i ciężko pracować, jednocześnie będąc otwartym na nowe możliwości. Sukces rzadko jest kwestią czystego przypadku lub wyłącznie harówki od świtu do nocy. Zwykle to mieszanka wielu czynników. Odpowiedni moment potrafi nadać impet, ale to dopiero na fundamencie naszych umiejętności i pracy ten impet zamienia się w trwały sukces.
Czy zatem należy liczyć na szczęście, czy polegać tylko na sobie? Chyba najlepiej robić jedno i drugie. Warto robić swoje najlepiej, jak potrafimy – rozwijać się, próbować, nie zrażać porażkami. A jednocześnie mieć oczy otwarte, bo życie lubi zaskakiwać.
Nawet najciężej pracujący ludzie przyznają, że gdzieś po drodze pomogło im odrobinę szczęścia. I nawet największym szczęściarzom przydała się chwila ciężkiej pracy, by swój trafiony los odpowiednio wykorzystać. Sukces to gra zespołowa – pracuje na niego nasz talent, wysiłek, a czasem także kapryśna Fortuna. I chyba w tym tkwi piękno życiowych osiągnięć: są nieprzewidywalne, wywalczone i darowane jednocześnie – i to właśnie czyni nasze życie tak nieprzewidywalnym i fascynującym.